10.1 C
Bydgoszcz
poniedziałek, 14 października, 2024
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

Z PROCESU BYDGOSKIEJ CELEBRYTKI: O notarialnych aktach nieprawdy i…słodkich Mikołajach dla wójta

GRAŻYNA OSTROPOLSKA

      ZAWÓD ZAUFANIA PUBLICZNEGO? To pojęcie ulega dewaluacji! Taką konkluzję narzucają kolejne odsłony procesu bydgoskiej celebrytki Magdy S., oskarżonej o wyłudzenie z banków 50 mln zł. na tzw. słupy. Na poprzedniej rozprawie (z 29.09.br) wyszło na jaw, że oskarżona opłacała bydgoskich adwokatów, którzy nakłaniali jej ofiary do milczenia, zaś ostatnia odsłona procesu (z 6 bm) rzuca cień na lokalnych notariuszy

Kolejni świadkowie zeznają przed sądem, że treść aktów notarialnych, które podpisali we wskazanej przez Magdę S. kancelarii w centrum Bydgoszczy mijała się z prawdą i rzeczywistością. Jak to możliwe? Odpowiedzi należy szukać w zeznaniach świadków.

Państwo M. byli już emerytami (ona z emeryturą: 1000, on: 1400 zł), kiedy na ich drodze stanęła Magda S. Poznali ją przez goszczącą w ich domu przyjaciółkę syna: Annę K. (współoskarżoną w procesie) Małżonkowie dali się nakłonić do zaciągnięcia w ciągu jednego miesiąca… 11 kredytów na sumę 550 tys. zł i przekazania pieniędzy Magdzie S. W zamian za 10 proc. prowizji, co zapewne przyśpieszyło decyzję.

– Magda S. mówiła, że buduje Dom Pogodnej Starości w Niwach pod Bydgoszczą i ma na to pieniądze z Unii Europejskiej, a że wypłata nieco się spóźnia to pożycza pieniądze od znajomych – zeznał pan M. Pożyczka miała być na pół roku. Formalności kredytowe w bankach załatwiała Magda S. Państwo M. podpisywali gotowe wnioski, umowy kredytowe i weksle in blanco. Gotówkę przekazywali Magdzie S. osobiście bądź przez Annę K. Początkowo S. dawała im pieniądze na spłatę rat, potem kontakt M. z celebrytką się urwał.

Liczyli, że część kredytów spłacą, sprzedając grunty w Kruszynie Krajeńskim, bo to one miały być zabezpieczeniem pod kredyty. – Ponieważ nalegaliśmy na jakieś gwarancje Magda S. wyznaczyła nam spotkanie w kancelarii przy ul. Mostowej i tam notarialnie przekazała działkę o pow. 3200 m kw. w gminie Białe Błota. Jej wartość określono w akcie na 220 tys. zł. My tych gruntów wcześniej nie obejrzeliśmy, a opłatę notarialną od ich wartości wniosła Magda M. – zeznali w sądzie państwo M. Byli przekonani, że skoro taki akt kupna – sprzedaży sporządza notariusz – osoba zaufania publicznego – to wszystko, co w nim napisze będzie sprawdzone i wszystko musi się zgadzać. Tymczasem:

– W gminie Białe Błota usłyszałem, że działka, wyceniona w akcie notarialnym na 220 tys. zł to podmokła łąka i nikt nigdy nie otrzyma pozwolenia na jej zabudowę, więc rzeczywista wartość tego gruntu to… 3 tysiące złotych. Poczułem się oszukany – zeznał świadek M.

On i jego żona dobrowolnie poddali się karze i za udział w wyłudzeniu kredytów otrzymali wyrok: 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat oraz nakaz naprawienia szkody wyrządzonej bankom. Stracili wszystko, co mieli, także dach nad głową, a komornicy nadal zajmują część ich emerytur.

Magda S. nikogo nie oszczędzała. Wciągała w swoje kredytowe przekręty znajomych i przyjaciół.

KRZYWDZIŁA WŁASNĄ RODZINĘ.

Małgorzata K.- S. miała do Magdy S., matki chrzestnej swego syna, pełne zaufanie. – Magda sfinansowała mi studia podyplomowe: „Zarządzanie w ochronie zdrowia”. Miałam zostać dyrektorem ośrodka dla seniorów w Niwach, który zamierzała zbudować – zeznała K.- S. w sądzie. Zgodziła się robić za słupa, czyli brać na siebie kredyty, a gotówkę przekazywać Magdzie. Przyznano jej w niespełna dwa tygodnie: dziesięć kredytów na kwotę 1 200 000 zł. Na pytanie sędziego, czy otrzymanie tak wielkich kwot przy jej niewielkich zarobkach nie wydało się świadkowi dziwne zeznała, że przecież Magda S. miała znajomą w BOŚ, dobrze znała panią Elę z Banku Pocztowego i panią naczelnik Elę z Getin Banku, którą potem zdegradowano. Dzwoniła do nich często, a kredyty w tych bankach były nieomal pewne… – Część pieniędzy z kredytów przekazywałam na konto Magdy, a część na konto jej partnera Rafała F. – zeznała świadek K.- S. Wierzyła, że ośrodek w Niwach powstanie, bo…

Magda mówiła, że dobrze zna syndyka, który ziemię po upadłych zakładach mięsnych w Wilczu – Niwach obiecał jej sprzedać po 25 zł za metr kw., podczas gdy cena gruntu w Osielsku sięgała 200 zł za metr. Twierdziła, że syndykowi bardzo się śpieszy, bo chce zamknąć upadłość i dlatego ona natychmiast potrzebuje kasy na zakup – zeznała świadek.

Część kupionej m.in. za jej kredyty ziemi miała iść pod inwestycję, a pozostała, podzielona na działki budowlane i sprzedana. Małgorzata K.- S. dostała od Magdy S. notarialne zabezpieczenie pod zaciągane kredyty w postaci gruntów w Niwach. Ich podział w gminie na działki budowlane miał,wedle zapewnień inwestorki, pójść szybko i sprawnie.

– Widziałam w aucie Magdy czekoladowe

METROWE RZEŹBY MIKOŁAJÓW DLA WÓJTA

robione na zamówienie w cukierni S. Ona mówiła, że to świąteczny prezent dla wójta za to, że w gminie wszystko tak dobrze idzie – zeznała świadek, zaznaczając, że to nie była łapówka.

Oskarżona oświadczyła matce swego chrześniaka, że widzi ją w roli osoby zarządzającej Kliniką Chirurgii Jednego Dnia. Magda S. miała ją otworzyć w kamienicy przy ul. Krótkiej w Bydgoszczy, zakupionej na nazwisko Rafała F. Uwiarygadniła tę propozycję, przedstawiając Małgorzatę K.- S. doktorowi H., który miał tam pracować.

– Sprzedałam mieszkanie, odziedziczone po matce i na prośbę Magdy udzieliłam jej 150 tys. zł pożyczki, które przekazałam Rafałowi F. To miało być na zakup ziemi w Niwach – zeznała świadek K.- S. Przyznała, że Magda S. dość regularnie przekazywała jej pieniądze na spłatę kredytowych rat. Zaprzestała krótko przed aresztowaniem. – Wtedy często wyjeżdżała do Niemiec i wracała z nowymi pomysłami. Jeden był taki, że ośrodek dla seniorów nie powstanie w Niwach tylko na Pomorzu, bo tam dotrze więcej niemieckich emerytów – zeznała K.- S. Ona też poddała się dobrowolnej karze i dostała wyrok w zawieszeniu.

Kolejny świadek: Justyna S. poznała Magdę w jednym z prywatnych szpitali. – Przychodziła do mnie z dziećmi na zastrzyki i któregoś dnia zaproponowała, żebym te zastrzyki robiła im w domu, w Niemczu. Kontaktowała się ze mną, gdy czegoś potrzebowała. Po pewnym czasie zostałam pielęgniarką całej jej rodziny – zeznała Justyna S. Dała się Magdzie S. namówić na zaciągniecie kredytów na milion złotych i pożyczenie jej tych pieniędzy na pól roku, w zamian za prowizję. Uwierzyła, że ta przeznaczy pożyczone pieniądze na budowę domu pomocy społecznej w Niwach, w którym ona znajdzie pracę. Magda S. przyniosła Justynie S. wizualizację DPS, wykonaną przez znanego architekta. To był dom jej marzeń.

Świadek bez oporu podpisywała dokumenty, podsuwane przez Magdę S. oraz gotowe umowy z bankiem i przekazywała oskarżonej pieniądze. Zarabiała wtedy jako pielęgniarka 3,5 tysiąca, a miesięczne raty sięgały 15 tys. zł. Wierzyła, że Magda S. je spłaci. Podobnie jak inne ofiary, mamione obietnicami sprytnej oszustki.

Kiedy banki zaczęły dopominać się o raty, a Justyna S. postraszyła Magdę S. prokuraturą ta opłaciła jej adwokata. – Wycofałam pełnomocnictwo dla mecenas J., gdy ta powiedziała, że nie będzie występować przeciw Magdzie S. Myślałam nawet o złożeniu skargi do Izby Adwokackiej – zeznała świadek. Opowiedziała też o innej intrydze, której doświadczyła w kancelarii notarialnej:

Pewnego dnia Magda zadzwoniła do niej z informacją, że muszą się spotkać u notariusza przy ul. Mostowej. Chodziło o spisanie umowy pożyczki między mną i Magdą na wypadek niespłacania przez nią rat kredytów. Po odczytaniu aktu przez notariusza i jego podpisaniu, Magda kazała mi natychmiast schować ten dokument w skrytce bankowej, bo nikt nie może go zobaczyć. Tak zrobiłam, a kiedy po jakimś czasie do niego zajrzałam byłam w szoku, bo okazało się, że to była umowa pożyczki nie z Magdą S. tylko z jej bratową Moniką S. Oskarżona dysponowała jej pełnomocnictwem i w jej imieniu wystąpiła wtedy u notariusza, o czym ani ja, ani rzekoma pożyczkodawczyni nie miałyśmy pojęcia. Mam wrażenie, że w akcie, który czytał notariusz nazwisko Moniki S. nie padło – zasugerowała świadek Justyna S.. Twierdzi, że została oszukana, bo bratowa Magdy S. – Monika to też ofiara manipulacji oskarżonej, z milionami bankowych długów na koncie.

– Magda to kobieta bez sumienia, socjopatka! – mówią o oskarżonej Ci, których skrzywdziła. Nie wiemy, jak wypadły badania psychiki oskarżonej, ale faktem jest, że to określenie do niej pasuje.

Socjopata to taki człowiek, który nie liczy się z uczuciami innych, manipuluje ludźmi, krzywdzi ich, nie ma poczucia winy, ani wyrzutów sumienia. Obce jest mu współczucie. To egocentryk, który zrobi wszystko, by dotrzeć do upatrzonego celu, a winą za niepowodzenia obarcza innych.

     Wcześniejsze informacje o przestępczych dzialaniach Magdy S. oraz relacje z procesu pod linkami:

Wyłudzili z banków 50 mln zł. Na ławie oskarżonych: bydgoska celebrytka z 371 zarzutami, nauczyciele, lekarz i naukowiec

Druga odsłona procesu bydgoskiej celebrytki: JAK BANKI NAPEŁNIAŁY KIESZENIE OSZUSTÓW

SZOKUJĄCA ODSŁONA procesu bydgoskiej celebrytki: Magda S. opłacała adwokatów, którzy nakłaniali jej ofiary do milczenia?

Podobne artykuły

2 KOMENTARZE

  1. Mogę potwierdzić wszystko, co opisujecie w artykule:
    ta kobieta wkradła się do naszej rodziny i namówiła moją zemerytowaną ciocię do podpisania na jej nazwisko kilku kredytów w Warszawie. Ciocia dała się namówić – chciała Magdzie tylko pomóc.
    Gdy okazało się, że Magda nie zamierza spłacać kredytów, zgłosiły się pierwsze banki. Moja ciocia nie ma dużej emerytury, dlatego te pożyczki oznaczają finansową katastrofę. Jest też w złym stanie zdrowotnym, bo ta sytuacja oznacza dla niej absolutny stres.

    Przyjeliśmy Magdę jako członka rodziny – podobnie jak jej dzieci, które przez długi czas były absolutnie zaniedbane emotionalnie przez własną matke. Z mojego subiektywnego punktu widzenia jest ona zarówno złą matką, jak i bez emocji osobą, która krzywdzi nawet rodzinę i oszukała wiernych ludzi.

    Nigdy nie powiedziała nam, w co tak naprawdę się angażuje; zawsze były to tylko ogólne stwierdzenia, że inwestuje w opiekę zdrowotną. Osobiście byłam zaskoczona, gdy bez pytania jej, dostałysmy torebkę Louis Vuitton, która jak się później dowiedziałam była podróbką, tak jak buty UGG, którą nam podarowała. Chciała utrzymywać obraz bogatej kobiety.
    Magda S. – fałszywa osoba która zepsuła życie wielu ludzi i jej rodziny.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Pozostańmy w kontakcie

253FaniLubię
508SubskrybującySubskrybuj
- Advertisement -spot_img

Ostatnio dodane