10.6 C
Bydgoszcz
czwartek, 3 października, 2024
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

… KATARZYNY KABACIŃSKIEJ: O naszym i waszym sądzie i o… BONDZIE

  Tego jeszcze nie było! I nie mam na myśli wejścia policji do pałacu prezydenckiego, gdzie zadekowali się dwaj politycy PiSu. Panowie Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, którzy korzystając z zaproszenia Andrzeja Dudy chcieli uniemożliwić zatrzymanie ich na poczet zasądzonej prawomocnym wyrokiem kary 2 lat więzienia. Fakt, to wydarzenie bez precedensu, ale takich u nas ostatnio prawdziwy wysyp, więc się człowiek powoli oswaja, choć nie powinien. Ale jak reagować na wyzwania współczesnego świata, nawet naszego polskiego swojskiego grajdołka, gdzie

życie raptem dostało turbo przyspieszenia.

Gdzie na czwartkowe śniadanie nakarmiono mnie newsem, że panowie K&W, miast 14-dniowej procedury, już nazajutrz po zatrzymaniu zostali rozwiezieni do zakładów karnych. Pomyślawszy, że to wszystko toczy się błyskawicznie przyspieszyłam wyjście po sprawunki, bacząc, aby wrócić na rozpoczęcie manifestacji w obronie mediów propagandowych, które z publicznymi łączy jedynie pierwsza litera. Warto pamiętać o kontekście całej tej sytuacji: oto zepchnięty do opozycji PiS otwiera właśnie kolejną kartę martyrologiczną i na gwałt potrzebuje nowych bohaterów. Kamiński i Wąsik pasują, jak ulał, wszak sami nazwali siebie pierwszymi po 1989 roku więźniami politycznymi, co z lubością powtarzał prezydent i ochoczo podchwycił tłum manifestantów skandując „Jesteśmy z wami!” Aż tu nagle siurpryza: Manifestacji Wolnych Polaków wybito zęby! I kto to zrobił? Prezydent, ogłaszając wobec bohaterów PiSowskiej wyobraźni

wszczęcie postępowania ułaskawieniowego.

Info dopadło mnie w butach i z siatkami pełnymi zakupów, gdyż od progu rzuciłam się włączyć telewizor. Nie było mnie ledwie godzinę i taka sytuacja… Dynamiczna! To ten sam prezydent, który jeszcze w środę wygłosił oświadczenie z powtarzaną rozpaczliwym tonem frazą „Jestem wstrząśnięty”. Pomyślałby ktoś, że to zaplanowane na wtorek wieczór spotkanie ze Swiatłaną Cichanouską, liderką białoruskiej opozycji tak poruszyło Andrzeja Dudę, wszak jej mąż, niedoszły kandydat na prezydenta, od blisko 4 lat jest więźniem politycznym reżimu Łukaszenki. Nic z tych rzeczy! Nawiasem mówiąc, to w czasie, gdy prezydent udał się do Belwederu na to spotkanie, policja wkroczyła do pałacu, by aresztować panów Kamińskiego i Wąsika. I to ich prezydent nazywa więźniami politycznymi, i to ich zatrzymaniem jest tak wstrząśnięty.

„Wstrząśnięty, ale nie zmieszany” – natychmiast przywołałam słynny leitmotiv z Bonda. Mając świadomość, że wielu czytelników może to uznać za niestosowną asocjację, ja jednak obstaję przy swoim skojarzeniu. Bo nie wiem czy Andrzej Duda tak się przejął losem duetu K&W, czy raczej chodzi o

ego prezydenta, które poturbowała nowa władza.

Po pierwsze zatrzymania niegdysiejszych szefów CBA dokonano mimo, że panowie zostali ułaskawieni przez prezydenta w 2015 roku, co jego zdaniem wciąż pozostaje w mocy. Po drugie, równie skandaliczne, operację aresztowania przeprowadzono w pałacu prezydenckim! W obu przypadkach prawo było po stronie policji, z czym trudno było się pogodzić prezydentowi, więc nie zmieszany szedł w zaparte.

Szedł, ale już nie idzie! Co wpłynęło, że zmienił front pozostaje zagadką, choć prezydent twierdzi, że serce mu skruszało na prośbę żon osadzonych polityków. (I tu znowu dopada mnie porównanie z Bondem czułym na niewieście słówka… Mocno niestosowne!) Dla uwiarygodnienia obie panie występują przed kamerami wraz z głową państwa, co więcej zabierają głos wyrażając nadzieję, że ich mężowie nazajutrz pojawią się w domu. Nadzieję, którą podziela też Andrzej Duda, co wyraził w prośbie o „natychmiastowe zwolnienie” skierowanej do prokuratora generalnego Adama Bodnara. I

bez wahania grał na czułych nutach empatii

przypominając, że obecny minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednym piastował do niedawna funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich… Tymczasem prezydent doskonale zdawał sobie sprawę, że obrane przez niego tym razem postępowanie ułaskawieniowe wymaga czasu i zaangażowania obu sądów orzekających w sprawie panów K&W oraz Adama Bodnara, na którego w zasadzie spada odpowiedzialność za losy osadzonych. Dlaczego zatem wybrał tę drogę, choć mógł skorzystać ze skutkującego od razu aktu łaski, tak jak to zrobił w 2015 roku nawet pomimo braku prawomocnego wyroku? Twierdzi, że chce być corect wobec prawa, ale ja uważam, że Andrzej Duda postanowił obarczyć odpowiedzialnością prof. Bodnara. I tutaj

porównanie z Bondem nie wytrzymuje próby.

Od początku było niestosowne, teraz uważam je za niebyłe. Taki kaprys, którym jednak nie można kierować się wobec orzeczeń sądów. Że uznaję, to co mi pasuje, a neguję, co godzi w mój interes. Niestety, od czasu, jak Ziobro zaczął majstrować przy wymiarze sprawiedliwości zjawisko labilności prawnej stało się codziennością. Jak chorą dobrze pokazuje przykład prac Sądu Najwyższego w sprawie panów K&W, gdzie każda Izba sobie rzepkę skrobie. Ta „od pracy” jest nasza, ta „od nadzwyczajności” – ich, ale to Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych orzeka o ważności wyborów. I teraz, 11 stycznia 2024 roku orzekła. Komunikat można streścić następująco: Izba, która (wg. sądów europejskich i naszego SN) nie jest sądem, więc jej orzeczenia nie są ważne orzekła, że wybory parlamentarne z 15 października 2023 roku są ważne.

Uprasza się o chirurgiczne przecięcie tego węzła gordyjskiego, nim wszyscy sfiksujemy!

Podobne artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Pozostańmy w kontakcie

253FaniLubię
510SubskrybującySubskrybuj
- Advertisement -spot_img

Ostatnio dodane