Parę lat temu, kiedy do krakowskiego Dziennika Polskiego nie nalewał jeszcze propagandowej benzyny Obajtek, Zbigniew Bartuś, jeden z dziennikarzy gazety, powiedział znamienne słowa: „Polacy to tacy Rosjanie, którzy myślą, że są Francuzami”. Od razu stanął mi przed oczami Jarosław Kaczyński i jego dwór – propaganda kaczystów jest niemal kropka w kropkę ze szkoły Putina. No i orlenowi właściciele Dziennika Polskiego wykopali po 30 latach pracy redaktora Bartusia.
Rezultat jest taki, że największy w świecie sztab wyborczy Kaczyńskiego – TVPiS i Polskie Radio – opłacany jest od 2016 roku z naszych podatków. Łącznie TVP i Polskie Radio w „osiem ostatnich lat” zagrabiły w ten sposób 10,3 mld zł. A do tego zgarnęły setki milionów ze zleceń państwowych instytucji i reklam państwowych spółek.
Od lat słuchając insynuacji i kłamstw Jarosława Kaczyńskiego niepopartych dowodami, łapię się za głowę nie dowierzając własnym oczom i uszom. Goebbelsowski walec agitacyjny przypomina mi znakomite powiedzonko Jana Himilsbacha: „Alkohol pity z umiarem nie szkodzi nawet w dużych ilościach”. Ale jesienią 2015 roku, tuż przed wyborami parlamentarnymi, kiedy Tusk jeszcze nie był ryży, a Kaczyńskiemu świta strząsała łupież z marynarki, prezes PiS złożył dziesiątki obietnic w sprawie życia politycznego w Polsce. I ani jednej nie dotrzymał!
Dziwne, że kłamstwa Kaczyńskiego nie zawaliły się pod własnym ciężarem kiedy podpuszczał suwerena.
Oto co mówił przed wyborami jesienią 2015 roku o rządach PiS:
– Moja partia postąpi inaczej jeśli będzie u władzy. Mamy do czynienia od 8 lat z taką władzą, która partii opozycyjnych nie uznaje. Opozycji – tej prawdziwej, a nie tej pozornej, bo są też pozorne partie opozycyjne.
– Złożymy w parlamencie pakiet demokratyczny rozszerzający demokrację o mechanizm kontroli władzy i likwidację kart kredytowych finansowanych z pieniędzy publicznych. Musi być miejsce na pakiet demokratyczny zgłaszany w Sejmie, rozszerzony o dodatkowy mechanizm kontroli polegający na comiesięcznym wystąpieniu premiera przed Sejmem, z nieograniczoną możliwością zadawania pytań przez posłów.
– Prawo i Sprawiedliwość chce także zrównania praw w zakresie długości wystąpień szefów opozycji z premierem w trakcie najważniejszych debat, dotyczących, m.in. wniosku o konstruktywne wotum nieufności czy budżetu. Opozycja miała zaledwie minutę na sprostowania.
– Trzeba szacunku dla opozycji. Rząd Prawa i Sprawiedliwości nie będzie prowadził wojen z opozycją. My jesteśmy naprawdę dobrze przygotowani do przejęcia władzy. Jesteśmy: merytorycznie i politycznie. Jest prezydent Duda, który będzie współpracował z rządem Beaty Szydło. Jest sytuacja, w której nasza formacja nie będzie chciała kontynuować polityki wojny z opozycją, która była prowadzona przez ostatnie 8 lat. My uznajemy prawa opozycji, my opozycję szanujemy. Nie będzie polityki wojny z opozycją, my nie chcemy w Polsce żadnych wojen. My chcemy, by za kilkanaście lat Polska dorównała najbogatszym krajom UE. A można to zrobić tylko wtedy, gdy Polska będzie rządzona w spokoju.
– Ale chcę mocno podkreślić: prawo będzie egzekwowane. Będziemy dążyli do prawdy. Ale żadnej zemsty, żadnych negatywnych emocji, żadnych osobistych rozgrywek czy osobistego odgrywania się. Żadnego kopania tych, którzy upadli. Nawet jeżeli upadli z własnej winy i słusznie.
– Musimy pokazać, że polskie życie publiczne może wyglądać zupełnie inaczej, że będziemy z niego dumni, że nie będziemy musieli wstydzić się przed młodymi ludźmi, którzy siedzą na galerii Sejmu. A nie jeden raz się wstydziliśmy…
– A fundamentem polskości jest Kościół i jego nauka.
Miał najpewniej na myśli ósme przykazanie: Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. Tymczasem od paru miesięcy z ust naczelnika słyszymy: „My dotrzymujemy słowa i to, co obiecaliśmy realizujemy”.