4.2 C
Bydgoszcz
sobota, 25 stycznia, 2025
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

JULO RAFELD skeczem: W KLINICE…

 

– Dzień dobry! Czy pani jest ostatnia?

– A widzi pan tu jeszcze kogoś?

– No nie, ale… znaczy ostatnia, jak rozumiem.

– Ale pan domyślny! Tylko że ja czuje się raczej pierwsza. Pan jest ostatni.

– Aha. Okej, to ja też poczuję się lepiej jako drugi. Wobec tego automatycznie pani staje się przedostatnią. I co, tak lepiej?

– Ale filozof się trafił. Tak czy siak, pan jest za mną.

– Może to i lepiej. Najpierw giną ci co na początku.

– Że co?

– No, pierwszy ogień skupia się na pierwszej linii. Druga linia ma szansę przeżyć.

– Czyś pan zwariował? Przecież my jesteśmy w kolejce do lekarza. Tu nikt nie umiera.

Tu się dostaje zwolnienia, skierowania do sanatorium, albo na rentę.

– Ja tak żartem. Ale widzę, że optymistka z pani. A z czym pani do niego przychodzi?

– Mam poważne dolegliwości. Astma, serce, nadciśnienie…

– Nie o to chodzi. Pani też pierwszy raz do niego?

– A co to ma do rzeczy? Mało dolegliwości? Chyba renta mi się należy, nie?

– Znaczy nie zna go pani, ja właściwie też, ale sporo o nim słyszałem. Okazuje się, że nie o to chodzi. Nie idzie o dolegliwości, tylko z czym się do niego przychodzi, tak dosłownie.

– Nie rozumiem.

– No, wie pani, radzą żeby jakaś koperta…

– Jezu! To taki z niego łapówkarz?

– Ciii… On wszystkim mówi, że to idzie na szlachetny cel, budowę kliniki.

– Jakiej znowu kliniki? Przecież jesteśmy w klinice i ona działa od dawna.

– Chodzi o inną, nową, imienia Januarego Bączkowskiego-Nura.

– Zaraz, to przecież jego własne nazwisko. Sobie buduje?

– Oj, tam od razu sobie… W sumie to nam wszystkim, bo będzie dostępna od razu,

  bez skierowania i rocznego czekania na termin.

– Jasne, ale trzeba będzie znowu grubo płacić.

– A czy zdrowie nie jest bezcenne?

– Rany! O-ho! Słyszę, że jest w gabinecie, niech pan idzie pierwszy. Ja to się jeszcze       muszę  zastanowić.

– Okej, dziękuję.

XXXXXXXXXXXXXXXXX

– O, jakoś szybko panu poszło! Sanatorium, zwolnienie? Ile mu pan dał?

– Cholera jasna! Jaki ja głupi!

– Co, chciał więcej?

– Nie! Za szybko mu dałem kopertę.

– To znaczy kiedy trzeba dać? Niech pan szybko powie, bo zaraz ja wchodzę…

– Nie ma się co śpieszyć. Niech pani nie wchodzi, bo to nie on.

– To znaczy?

– To nie lekarz, on tam tylko maluje gabinet…

JULO RAFELD

Podobne artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Pozostańmy w kontakcie

255FaniLubię
525SubskrybującySubskrybuj
- Advertisement -spot_img

Ostatnio dodane