Do takiej konkluzji prof. Włodzimierz Jastrzębski – badacz polskiej historii – doszedł po spenetrowaniu krajowych, niemieckich, londyńskich i moskiewskich archiwów, czego efektem jest jego najnowsza książka: „Bydgoska krwawa niedziela 3-4 września 1939 r”
W 1988 r prof. W. Jastrzębski wydał książkę o podobnej tematyce: „Dywersja czy masakra?”. Wykazał się tam dużą ostrożnością w ocenie i osądzie bydgoskich wydarzeń z pierwszych dni II wojny światowej. Nie wykluczał wtedy niemieckiej dywersji, która miała spowodować odwet bydgoszczan na niemieckich sąsiadach. Gdy w 2003 r Włodzimierz Jastrzębski publicznie oznajmił, że przewartościował swoje poglądy, ponieważ z jego najnowszych badań wynika, iż podczas tzw krwawej niedzieli (3 – 4 września 1939 r) doszło w Bydgoszczy do samosądów i masakry niemieckiej mniejszości w wykonaniu Polaków i nie była to odpowiedź na niemiecką dywersję, bo takowej tam nie było – znalazł się w ogniu krytyki. Nie tylko kolegów – historyków , ale i przeciętnych bydgoszczan.
Nie skończyło się na krytyce, ostrym hejcie i ostracyzmie… Profesor został zmuszony do rezygnacji z funkcji dyrektora Instytutu Historii Akademii Bydgoskiej. – Rektor złożył mi propozycję nie do odrzucenia: sam złożę rezygnację albo mnie zwolni – wspomina prof. Jastrzębski i dodaje: – Cierpiałem za naukę, bo prawda historyczna zawsze była dla mnie najważniejsza.
W rozmowie przed kamerą TvOKO profesor Jastrzębski opowiada, jak zdobywał materiały do swojej najnowszej książki o krwawej niedzieli. Dzieli się też swoimi sugestiami na temat podobieństw antyniemieckiej propagandy w przedwojennej Polsce do tej, uprawianej dziś przez polski rząd. I nie przejmuje się krytyką prawicowych historyków, którzy zarzucają mu, że uległ goebbelsowskiej propagandzie, czego dowodem ma być jego najnowsza książka o tzw. bydgoskiej krwawej niedzieli.