Jak zostać ważnym dziennikarzem będąc od lat pisowskim funkcjonariuszem? Ta sztuka udała się nieznanemu w regionie Marcinowi Hablowi, którego dorobek dziennikarski jest równy zeru. Żeby było jeszcze śmieszniej, ów Habel z nadania PiS został ponad rok temu – słuchajcie, słuchajcie! – redaktorem naczelnym Gazety Pomorskiej, Expressu i toruńskich Nowości. To trzy jedyne – dziś pisowskie – gazety w regionie, trzy w jednym (prócz oczywiście propagandowego walca bydgoskiej TVP i rozgłośni tzw. publicznych).
Skok PiS na ponad dwadzieścia gazet regionalnych w Polsce powiódł się za sprawą b. wójta Pcimia Daniela Obajtka. Jego Orlen, na polecenie władz PiS, kupił od niemieckiego właściciela niemal wszystkie gazety regionalne, które od tego momentu stały się tubą propagandową partii Kaczyńskiego. To brawurowy zakup prywatnej firmy za orlenowskie, czyli nasze pieniądze! Oszukańcza repolonizacja stała się oszukańczą repisyzacją wszystkich gazet regionalnych. Innymi słowy – mamy dziś sytuację na rynku medialnym znaną z czasów PRL, gdzie prasa, radio i telewizja należały do jednej partii – PZPR.
Są to sprawy dosyć znane i może nie pisałbym o tym, gdyby wzmiankowany Habel niedawno nie zakrzyknął publicznie „Łapać złodzieja”! Oto facet, cenzurujący materiały w trzech „swoich” gazetach, człowiek, który odsunął od tematyki politycznej najlepszych dziennikarzy. Jedną z nich była świetna dziennikarka Karina Obara, która po 18 latach pracy w Gazecie Pomorskiej odeszła uzasadniając to m.in. tak: „Nie pozwolono mi także rozmawiać z niezależnymi ekspertami o tym, co się w Polsce dzieje. Od czasu do czasu zdarzał się wyjątek – miałam porozmawiać z „ich ekspertem”, który oceni sytuację zgodnie z linią partii rządzącej. Nie mogłam. Na liście były głównie nazwiska, które znacie z mowy nienawiści i pogardy dla drugiego człowieka (…) Nigdy wcześniej nie doświadczyłam kneblowania i nacisku, zakazu pisania o tym, co jest obowiązkiem dziennikarskim”.
Zatem mamy gościa trzymającego się pisowskiej linii jak matczynego cycka, cenzurującego nawet płatne ogłoszenia (sic!). I ten człowiek zarzuca Gazecie Wyborczej stronniczość! Pisze: „jedna z autorek piszących w bydgoskiej „Gazecie Wyborczej”, to była kandydatka w ostatnich wyborach do Rady Miasta Bydgoszczy, kandydująca z 5. miejsca z listy nr 4 o nazwie Koalicyjny Komitet Wyborczy Platforma Nowoczesna Koalicja Obywatelska.”
To prawda – można mieć duże wątpliwości co do obiektywizmu dziennikarza umoczonego w partyjne układy. Ale, na miłość boską! Brak obiektywizmu zarzuca Wyborczej facet całkowicie umoczony w pisowską breję. Do totalnych absurdów doszło np. w czerwcu, kiedy Ilona Michalak, działaczka opozycji ulicznej z Bydgoszczy, postanowiła dać kilka płatnych ogłoszeń drobnych w Expressie Bydgoskim. Pierwsze: „Wózek do chrustu tanio kupię. Węgiel po 2700 tona. Jak żyć, premierze?.” Drugie: „Benzyna ponad 8 zł, jak żyć panie Mateuszu?” I wreszcie: „Benzyna ponad 8 zł. Sprzedam Fiata Punto, bo już nie jeżdżę. Jak żyć, panie Mateuszu? Obywatel”.
Trudno wyobrazić sobie większy cenzuralny idiotyzm w ogłoszeniach drobnych, ale to prawda. Z każdego z płatnych ogłoszeń… zniknęły słowa „premierze”, i „panie Mateuszu”. Pisowska cenzura pod wodzą niezależnego redaktora Habla sięgnęła bruku. Cóż, wspomniany redaktor przypomina mi bardzo Beniamina Weltsteina z żydowskiego dowcipu.
Oto agent ubezpieczeniowy przez dwie godziny namawia Beniamina, żeby ubezpieczył mienie od ognia i kradzieży. W końcu nowy klient jest gotów podpisać umowę. Agent, podając mu druczek, zaznacza: – Oczywiście, Towarzystwo nie pokrywa szkód powstałych wskutek celowego wzniecenia pożaru przez właściciela mieszkania.
Weltstein odkłada pióro i zwraca się do żony: – Widzisz Róża, ja od razu miałem przeczucie, że w tym interesie tkwi jakieś oszustwo!
JACEK DEPTUŁA
Nareszcie ,,znalazlam” w TVOKO Jacka Deptule. Bo odkąd odszedł z Expressu bydgoskiego, przestałam tę gazetę kupowac – nie ma po co.