– Witam w naszym autokomisie!
– Dzień dobry. Chciałbym kupić auto…
– I dobrze pan trafił. Już służę. Proszę, tu na zapleczu na pewno mamy coś dla pana.
– O, ale widzę tu same starocie, a chciałbym coś znacznie nowszego.
– Rozumiem, ale niech pan posłucha fachowca. Na pewno chce pan mieć przyjemność z prowadzenia auta?
– Jasne…
– Przyjemność to między innymi poczucie, że to pan kieruje autem, a nie ono panem. A po co w ogóle panu auto? Żeby pojechać, prawda?
– Oczywiście…
– Pojechać tam, dokąd pan chce i taką drogą, jaka się panu podoba, prawda?
– Zgadza się, ale te tutaj są stare…
– Ale mają duszę. Po co panu auto, które panem kieruje? Takie nowe, to samo zapali jak pan się zbliży, otworzy drzwi, podsunie fotel, nastawi prędkość, i poprowadzi pana swoją własną drogą, najlepiej autostradą, za co pan jeszcze zapłaci.
– Ale…
– A niech pan wstąpi z kumplami na małe piwko. Szlus, wyczuje u pana i nie odpali. Więc taksówka albo drałujesz pan na piechotę. Pojedziesz pan po kryjomu do kochanki, a tu żonka zostanie powiadomiona przez zamontowany w aucie monitoring przebytej trasy. Będziesz pan klął na taką nowoczesność!
– Jak mi pan tak wylicza, to zaczynam się przekonywać. Właściwie same zalety.
– No to który szykujemy do drogi?
– Tylko czemu cena takiego rupiecia jest prawie taka jak nowego?
– Sam żeś pan przed chwilą powiedział. Zalety i przyjemność kosztują…