JULIUSZ RAFELD
Że naród, a przynajmniej budowlańcy i drogowcy, jest wierzący, widać na każdym kroku. Na przykład wierzą w to, że woda może płynąć nie tylko w dół, ale i pod górkę.
W chodniku, obok galerii przy ul. Kruszwickiej umieścili część kratek wlotu deszczówki powyżej sąsiedniego terenu. Woda chyba jednak o cudach nie słyszała i po deszczu zbiera się obok w pokaźne kałuże.
Taki sam brak wodnej wiary widać na wykonanym niedawno tarasowatym zejściu z parku na Wzgórzu Dąbrowskiego na Plac Poznański. Tuż przed każdą serią betonowych schodków zostawiono małe zagłębienie, co obojętna na cuda woda wykorzystuje do zbierania się w kałuże, tarasujące całą szerokość przejścia. Młodziaki to jeszcze metrową kałużę przeskoczą, ale starsze osoby zmuszone są do cyrkowego balansowania na wąskich krawężnikach.
Niedaleko, bo na Orlej, i owszem wykonano kratki ściekowe dla deszczówki, ale akurat żadnej w najniższym miejscu, przy wylocie na ulicę Piękną, obok stawu. Efekt? Po o deszczu woda zbiera się tam w wielką kałużę: na pół szerokości ulicy, ani myśląc popłynąć w górę do najbliższej kratki.
Nie dziwi, że liczba niedowiarków rośnie.