5.2 C
Bydgoszcz
sobota, 25 stycznia, 2025
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

…KATARZYNY KABACIŃSKIEJ: To blaga, że śpiewa Lady Gaga!

    Czasem mam żal do losu, że jakoś nie trzymają się mnie plotki. Raz, że zwykle o smacznych newsach dowiaduję się ostatnia. Dwa – jeśli nawet już posiądę jakąś „tajemnicę poliszynela”, to nie przekażę jej dalej, bo albo zapomnę, albo coś pokręcę. Więc, gdy inni żyją na adrenalinowym haju po informacji o rozpadzie znanego tabloidowego stadła, gdzie najwierniejszy mąż najpiękniejszej żony właśnie poszedł w długą, ja snuję się ospale, niczym mgły nad torfowiskiem.

U mnie to standard, dlatego sama się zdziwiłam, że zastrzygłam uszami na wieść o niedawnym poruszeniu wśród fanów Lady Gagi. Zelektryzowało ich krążące w sieci, ale pochodzące spoza oficjalnej strony artystki, nieznane nagranie ich idolki. Takie nowe – stare, bo to cover przeboju pt. „Video Games”, którym 12 lat temu zasłynęła Lana Del Rey. Przyznaję, nie znam ani oryginału, ani coveru, a jednak informacja mnie zainteresowała. Okazało się bowiem, że choć głos należał do Lady Gagi, to nie śpiewała Lady Gaga tylko maszyna. Taka umuzykalniona sztuczna inteligencja!

Wśród osób 50+ powszechnie znane jest powiedzenie o „oddechu młodych”, który jakoby czują na plecach. Ma to obrazować zagrożenie starej gwardii ze strony ludzi młodszych, znających obce języki i komputerowe tajniki. Na krótko przed emeryturą i ja miewałam podobne chwile zwątpienia, ale dziś wiem, że sprawność i witalność młodości, to żaden powód, by wywieszać białą flagę. I jeśli coś mnie wyrzuci z bezpiecznych kolein na aut, to nowe technologie, których macki dotykają już większości sfer naszego życia.

A że każda generalizacja obarczona jest błędem uogólnienia, tak i ja nie powiem „a kysz” wszystkim nowym technologiom do kupy. Mniej mnie może obchodzi maszyna imitująca 1:1 głos Lady Gagi, za to trzymam palce za rozwój robotyki w służbie medycyny, żeby przywołać przykład choćby neurochirurgii, gdzie robot Rosa jest niczym precyzyjna kosa do penetracji i zabiegów na trudno dostępnych obszarach mózgu. Ale jeśli pewna dziennikarka radiowa lała krokodyle łzy nad losem piosenkarzy, których wkrótce mogą zastąpić maszyny, to ja nie mam obaw, że Rosa zastąpi doświadczonego chirurga, bo to on steruje robotem i kontroluje jego pracę. Dopiero wespół tworzą zgrany zespół operacyjny.

Wprawdzie na medycynie nie kończą się przykłady pożytecznego i sensownego wykorzystania nowych technologii zaklętych w robotach, ja jednak nie umiem uwolnić się od niepokoju, co zgotuje nam sztuczna inteligencja, gdy wymknie się spod kontroli jej twórców. Nie będę darła szat, gdy oberwie się Japończykowi, który poślubił wirtualną asystentkę, bo prócz legitymizującego małżeństwo certyfikatu (sic!) ma facet ewidentne problemy emocjonalne. Ale już tworzone przez naukowców na podstawie wielce skomplikowanych algorytmów tzw. roboty społeczne, czy humanoidy wieszczą, że kiedyś światy: wirtualny i rzeczywisty przestaną być rozdzielne. Nie jestem pewna czy mi się podoba perspektywa, w której bunt robotów nie będzie już science fiction.

Mój stosunek do sztucznej inteligencji nazywam ambiwalentnym. Jak klasyk „jestem za, a nawet przeciw”, bo widzę tu „plusy dodatnie i plusy ujemne”. Gdy w dokumencie TVN24 usłyszałam konwersację ze sztuczną królową Elżbietą II i seksowną Eriką, zmroziło mnie, jednak twórcy humanoidów zapewnili, że roboty nie wyjdą poza dostarczaną im bazę danych. Ale uspokoiły mnie dopiero słowa pionierki rozważań o etyce na styku relacji: robot i jego twórca. Zdaniem pani profesor człowiek tworzy sztuczną inteligencję „na wzór i podobieństwo” własnej, a jej fundamenty to gromadzenie informacji, wiedza. Tak rodzi się baza danych. Człowiek to też suma doświadczeń, przeżyć i emocji, które budują mądrość właściwą tylko ludziom. A i to nie wszystkim, że o maszynach nie wspomnę! Co za ulga…

 

Podobne artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Pozostańmy w kontakcie

255FaniLubię
525SubskrybującySubskrybuj
- Advertisement -spot_img

Ostatnio dodane