Niech się świeci 1 maja! W Ciechocinku od 2016 roku dzień ten uznawany jest za rozpoczęcie sezonu kuracyjnego. Z tej okazji organizowana jest parada, w której biorą udział wszyscy chętni. W tym roku dopisała pogoda i turyści. Kilkadziesiąt tysięcy gości zalało ciechocińskie ulice. W pewnym momencie policjanci kazali parkować już na rogatkach miasta.
Kiedyś mawiano, że byłe województwo włocławskie to stan umysłu, a symbolem był Włocławek zwany… czerwonym. Ta parada coś w sobie miała z tamtych czasów. Kiczowate transparenty, ryk silników i smród spalin dziesiątków motocykli, wystrzeliwane konfetti, kilka orkiestr. Harcerki i harcerze z ZHR z zaangażowaniem wciskali każdemu, jak nie chorągiewkę to „łapkę do machania”. Władze lokalne różnych szczebli przyjaźnie machały do widzów. Nie zabrakło kuracjuszy na meleksach lub wózkach inwalidzkich, ale takich wypasionych, elektrycznych, więc pewnie z VIP-owskiej klasy sanatoryjnej.
Z dumą prezentowały się dzieciaczki z przedszkoli i młodszych klas szkolnych. Ci starsi miny mieli raczej niepewne. Bali się obciachu? Nie zabrakło też lokalnych przedsiębiorców. Paradowali więc piekarze, pracownicy sklepów, firm internetowych. Raz było głośniej, raz bardziej kiczowato, ale wszyscy byli zadowoleni z udziału w przemarszu pierwszomajowym. Gdyby zmienić kolorystykę i dołożyć kilka transparentów partyjnych to niczym ta parada nie różniłaby się od dawnych socjalistycznych marszów.
Jest to jednak jakiś pomysł na ożywienie Ciechocinka. Znalezienie miejsca do parkowania graniczyło z cudem. Na szczęście prywatna inicjatywa udostępniła swoje tereny. Miejsc w kawiarniach i restauracjach zdecydowanie brakowało. Kolejki oczkujących były normą, jednak nikt się nie skarżył. Mały Ciechocinek przeżył najazd…
Jak było? Było przaśnie, kiczowato, głośno. Tego jednak chyba oczekiwali przyjezdni goście, bo inaczej po co by przyjeżdżali?
Na koniec oczywiście: koncert, piknik i piwsko…
Tekst i fot: Maciej Sas
