11.8 C
Bydgoszcz
sobota, 5 października, 2024
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

MACIEJ SAS o… szydełku pani Kasi

Pandemia potrafi diametralnie zmienić czyjeś życie. Doświadczyła tego pani Katarzyna. Utrata pracy, ciężko przechorowany Covid-19, długotrwała rehabilitacja i poczucie, że wszystko przelewa się przez palce a dotychczasowe życie wywraca na lewą stronę. Jak nie dać się złamać? Odnaleźć sens życia? Zapewnić byt rodzinie?

Po czterdziestce, nawet przed pandemią trudno jej było znaleźć pracę. Nie pomogła inwestycja w zdobycie wykształcenia i magisterskiego tytułu. – Miałam szczęście, że załapałam się na projekt, dzięki któremu mogłam studiować za darmo. Na płatną naukę po prostu nie byłoby mnie stać – wyznaje Katarzyna Boińska.

Okres studiów zalicza do najciekawszych wydarzeń w swoim życiu. – Poznałam super ludzi, miałam wyjątkowych wykładowców i wyszłam z uczelni naładowana pozytywną energią – wspomina.

.Już na początku pandemii w jej firmie przeprowadzono reorganizację; część pracowników delegowano do pracy zdalnej, a resztę, w tym ją, zwolniono. – Potem zachorowałam na Covid-19, ciężko… Długo dochodziłam do siebie. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, by zwyczajnie nie zwariować. Znaleźć jakiś cel, rozwinąć pasję… – opowiada pani Kasia.

Padło na szydełkowanie. W dzieciństwie miała na sumieniu kilka szalików, jakąś serwetkę zrobioną szydełkiem. Wsparcie znalazła na stronie internetowej „Uwaga, śmieciarka jedzie”, wokół której zrzesza się społeczność, dzieląca się praktycznie tym wszystkim, co mogło trafić na śmietnik. W ten sposób trafiła do Katarzyny pokaźna paczka włóczki. Pierwsze szydełko otrzymała od sąsiadki. Pół roku zajęła jej nauka operowania metalowym prętem. Przed świętami Bożego Narodzenia miała już przygotowane: kilka wzorów rękawiczek, serwet, chust różnej wielkości oraz bombek choinkowych. – Większość mojego rękodzieła rozeszła się wśród znajomych. Prawdziwym hitem okazały się bombki, szczególnie duże, z ośmioma gwiazdkami. Byli tacy, co zamawiali po kilka sztuk dla całej rodziny – wspomina pani Kasia z błyskiem w oku. Założyła stronę internetową https://www.facebook.com/KasiaSzydelkuje , gdzie prezentuje swoje wyroby.

– Bawi mnie wymyślanie nowych wzorów, zaprojektowałam nawet kolczyki. Szydełkowanie to rękodzieło. Zabiera twórcy dużo czasu, co nie przekłada się na ostateczną cenę wyrobu. Niestety, z mojej pasji nie da się zarobić na utrzymanie rodziny. Nawet, gdyby przyjąć najniższe wynagrodzenie za godzinę pracy to serweta albo chusta, którym trzeba poświęcić kilkadziesiąt godzin powinna kosztować ponad dwa tysiące złotych. Kto tyle zapłaci? – zastanawia się pani Katarzyna.

Moja rozmówczyni należy jednak do osób, które łatwo się nie poddają. Wybrała się na obchód bydgoskich sklepów i galerii, oferując swoje rękodzieła. Nikt nie był zainteresowany. Większość sprzedawców uzależniła się od ogólnopolskich dostawców i nie bierze towaru od lokalnych twórców. Jedynie niektóre kawiarnie zaprosiły ją do organizowania tymczasowych wystaw z możliwością sprzedaży. Wojenna zawierucha w Ukrainie też odbiła się czkawką na raczkującym biznesie pani Kasi. Spadły zamówienia. Ludzi podobno już nie stać na zakup bibelotów, bo zdrożało życie. Zmieniły się priorytety. A u Katarzyny Boińskiej na chętnych czekają: stada wielkanocnych baranków, nakładek na jajka, ozdobne koszyczki na święconkę czy koronkowe pisanki.

Wiele jednak wskazuje na to, że jej pasja nadal pozostanie jedynie pasją i może niewielkim kołem ratunkowym dla domowego budżetu.

Tekst i fot. MACIEJ SAS

te

Podobne artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Pozostańmy w kontakcie

253FaniLubię
510SubskrybującySubskrybuj
- Advertisement -spot_img

Ostatnio dodane