Mamy 24 armię świata. Tak twierdzą eksperci Global Firepower, najpoważniejszego portalu o tej tematyce. Przed nami są USA, Rosja, Chiny, Indie, Japonia, Korea Południowa, Francja, Wielka Brytania, Pakistan, Brazylia, Włochy, Egipt, Turcja, Iran, Indonezja, Niemcy, Australia, Izrael, Hiszpania, Arabia Saudyjska, Tajwan, Ukraina i Kanada. W tej właśnie kolejności, wśród 124 sklasyfikowanych na portalu państw.
Przyjrzyjmy się zatem uzbrojeniu naszej armii.
Wojsko Polskie ma 120 tysięcy żołnierzy oraz 32,5 tysiąca w Wojskach Obrony Terytorialnej. 23 kwietnia br. wejdzie w życie ze wszech miar potrzebna Ustawa o obronie ojczyzny, uchwalona przez obie izby parlamentu niemal przez aklamację. Momentalnie niektórzy politycy obozu rządzącego zaczęli prężyć muskuły i zapowiedzieli zwiększenie liczebności naszej armii do 200, a nawet 300 tysięcy żołnierzy. O ile 200 tysięcy wydaje się jeszcze sensowne (tyle ma teraz Ukraina), to 300 tysięcy uważam za grubą przesadę. Wojna w Ukrainie dowiodła, że na polu walki nie decydują o zwycięstwie żołnierskie masy, ale rodzaj i jakość uzbrojenia oraz strategia i taktyka. Lepiej zatem pieniądze przeznaczone na zakwaterowanie, wikt i opierunek dla 100 tysięcy żołnierzy wydać na nowoczesną broń.
Tej potrzebujemy bardzo, najbardziej do obrony nieba. Obecnie mamy 91 myśliwców przechwytujących, 49 samolotów transportowych, 96 szkoleniowych , 207 helikopterów, 30 helikopterów szturmowych i żadnego samolotu – tankowca. Obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej portal nie klasyfikuje, najwidoczniej z powodu tajemnicy wojskowej, Wiemy jednak, że nasze niebo jest prawie bezbronne. Już obecne w Polsce amerykańskie systemy Patriot bronią najbardziej dziś strategicznego lotniska Jasionka w Rzeszowie i co najwyżej nieba nad Warszawą. Na dostawę kolejnych baterii wciąż czekamy, a reszta kraju znajduje się, niestety, w zasięgu stacjonujących w Kaliningradzie Iskanderów. Dlatego cenna jest inicjatywa Niemiec o zainwestowaniu 2 mld euro w Żelazną Kopułę, taką jak chroniąca niebo nad Izraelem. Ta miałaby chronić przestrzeń powietrzną Niemiec, Polski i krajów bałtyckich. Kto wie? Może polski rząd dołoży się do jej sfinansowania?
Największych inwestycji wymaga znajdująca się na dnie Bałtyku marynarka wojenna.
Nie mamy ani jednego lotniskowca (słusznie, bo i po co), helikopterowca i niszczyciela (te by się bardzo przydały). Mamy 2 fregaty, 2 korwety, 1 łódź podwodną, 3 kutry patrolowe i 21 niszczycieli min. Mizernie, a o nowych zakupach cichutko. Za to tą mizerią dowodzi oficer w stopniu admirała. Nawiasem mówiąc, generałów w przeliczeniu na liczbę żołnierzy mamy chyba najwięcej na świecie, bo 94 i co roku przybywają nowi. Czy naprawdę szefowie wojskowych klinik i instytutów muszą mieć stopnie generalskie?
Najlepiej prezentuje się uzbrojenie wojsk lądowych: 863 czołgi, 4 786 pojazdów opancerzonych, 609 dział samobieżnych i 197 wyrzutni rakiet. Czekamy na dostawę 250 amerykańskich czołgów Abrams oraz tureckich dronów Bayraktar TB2, siejących śmierć wśród rosyjskich agresorów w Ukrainie. Jedne i drugie są dziś najlepsze na świecie.
Dozbrajanie naszej armii w niespotykanej dotąd skali nie powinno być powodem nieuzasadnionego wysuwania przez Polskę roszczeń terytorialnych wobec naszych sąsiadów. Tymczasem kilka dni temu generał broni w rezerwie Waldemar Skrzypczak w programie Super Ekspressu stwierdził, że Obwód Kaliningradzki to teren, który jest „pod okupacją rosyjską od 1945 roku”. Następnie podkreślił, że to terytorium nigdy nie było rosyjskie, a historycznie należało do Prus oraz Polski. – Teraz warto byłoby się o nie upomnieć, tak jak kiedyś o Ziemie Odzyskane – mówił. – Warto by się może upomnieć o ten Obwód Kaliningradzki, który moim zdaniem jest częścią terytorium Polski. Mamy prawo mieć pretensje do tego terenu, który Rosja okupuje – mówił wojskowy.
Nie wiem, kto pana generała uczył historii, ale to terytorium nigdy nie było polskie. Było jedynie polskim lennem w latach 1466–1618. Prędzej ten teren należałby się Niemcom, bo nigdy wcześniej nie był rosyjski. Odpowiem panu generałowi słowami, które ponoć w połowie lat 60. miał usłyszeć od Nikity Chruszczowa Władysław Gomułka, chcący jakoby zwrócenia Polsce Kijowa i Lwowa: – kijów możecie dostać zaraz, a lwów nałapcie sobie sami…
JERZY LISIECKI