2.3 C
Bydgoszcz
piątek, 17 stycznia, 2025
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

…KATARZYNY KABACIŃSKIEJ: Z jakiego powodu potrzebujemy KOD-u?

„Tomku, za krótko nacieszyliśmy się Tobą. Walczyliśmy więc potem i w Twoim imieniu. Udało się, wiesz? Tak, jak chciałeś.”

Ten, ogromnie wzruszający dla mnie, podpis widniał pod zdjęciem mojego zmarłego męża, jakie dostałam 8 grudnia br. od przyjaciół z bydgoskiej grupy Komitetu Obrony Demokracji. W podobny sposób uhonorowano wszystkich członków lokalnego KOD-u, którym nie dane było doczekać triumfu sił demokratycznych nad mającą autorytarne zapędy władzą Zjednoczonej Prawicy. I łza zakręciła się w oczach nie tylko bliskich tych, co odeszli… A ja poczułam więź z ludźmi, których imion często nawet nie znałam. Nagle wydali mi się jedną dużą rodziną.

Gdy dowiedziałam się o jubileuszowym spotkaniu KOD-u, zdziwiłam się, że to już 8 lat. Atmosferę pierwszego zebrania pamiętam, jakby to było wczoraj. Chyba nie od razu dotarło do mnie, że uczestniczę w czymś ważnym, w przeciwieństwie do Tomka, który czuł wiatr zmian i zaciągnął mnie na spotkanie w Mózgu. Znanym jako kolebka alternatywy i buntu (nawet jeśli tylko kulturowego), co dodatkowo wzmagało poczucie niezwykłości chwili. Ale, jak to w życiu, potem bywało całkiem zwyczajnie, gdy regionalny KOD pogrążył się w wojence bydgosko-toruńskiej, czy też gdy odeszli zeń do Obywateli RP co radykalniejsi aktywiści. Nie mówiąc o aferze z samą wierchuszką ruchu…

Sytuacja w kraju była dynamiczna, ekipa „dobrej zmiany” zawłaszczała, jedną po drugiej, instytucje państwowe, a KOD coraz częściej obywatelskie pikniki i propagowanie wiedzy o konstytucji zamieniał na wiece i protesty uliczne. Przybywało ludzi podobnie myślących, lecz bez formalnej przynależności, więc z czasem KOD stał się częścią ulicznej – nazwijmy to – grupy nieposłuszeństwa obywatelskiego. Zakamarki Mózgu zmieniliśmy na podest pomnika Kazimierza Wielkiego, gdzie gromadzili się bydgoszczanie w odruchu protestu wobec rządów żoliborskiego satrapy. W wyborze miejsca kluczowa była bliskość sądu, bo to głównie na sędziów zasadził się pan Ziobro. Sprzeciw wobec tej polityki długi czas gromadził tłumy, które porównać można jedynie do „protestów czarnych parasolek”, gdy nastąpił zamach na wolność kobiet, na niezbywalne prawo decydowania o sobie.

Z jubileuszowego spotkania 8 grudnia najbardziej zapadło mi w pamięci wystąpienie pana mecenasa, który spędził z nami pod pomnikiem długie godziny. To on – Michał Bukowiński przekładał nam hermetyczny język prawnych dokumentów na zrozumiałą polszczyznę i służył pomocą aktywistom, przeciwko którym wytaczano oskarżenia obrażające inteligencję. Na temat roli policji w działaniach wobec ulicznych demokratów wywiązała się na zebraniu KOD-erów żywa dyskusja, głównie między dwoma Romanami: toruńskim oraz bydgoskim. I choć ten pierwszy miał lepsze wspomnienia, a drugi był radykalny wobec nieadekwatnych reakcji funkcjonariuszy, to przyjazna, wręcz rodzinna atmosfera spotkania wzięła górę.

Ale miało być o adwokacie Bukowińskim z podkreśleniem, jak bydgoska grupa KOD-u jest mu wdzięczna za poczucie bezpieczeństwa, które stwarzał niosąc pomoc. Pan mecenas, tymczasem, przyznał, że prawnicy opuścili „wieżę z kości słoniowej” i wyszli na ulicę, do ludzi właśnie dzięki KOD-erom. Że to nam, obywatelom trzeba dziękować za impuls do działania, a potem za niezmienne poparcie. – Gdy po raz pierwszy pojawiłem się pod pomnikiem, podszedł do mnie Karol i głosem nieznoszącym sprzeciwu powiedział: pan wystąpi jako drugi. Krótko i stanowczo – wspominał z rozbawieniem.

Karol… Na wołowej skórze nie spiszesz, ile bydgoski KOD zawdzięcza uporowi, gejzerowi pomysłów i woli walki szefa, Karola Słowińskiego. Może jego siła bierze się ze wsparcia żony – Wiesi, kobiety wielkiej łagodności? Dość powiedzieć, że mimo przeciwności losu, mniej i bardziej osobistych, Karol nigdy nie zwątpił, że demokracja zatriumfuje. Dowodem, że KOD-erzy to doceniają było wręczenie mu symbolicznej porcelanowej pięści zaciśniętej w znak Victorii oraz kolażu zdjęć autorstwa nadwornej fotografki naszego KOD-u, Ani Deptuły. Zabawnych ujęć wiecowych, niecodziennych wcieleń szefa.

Ale ma też Karol wcielenie pełne powagi znane z roboczych zebrań, a które na spotkaniu jubileuszowym pokazał wzywając do wysłuchania preambuły Konstytucji RP, czy żegnając zmarłych członków KOD-u. Co nie znaczy, że oglądając się wstecz, nie myśli do przodu. Z wystąpieniem przewodniczącego regionalnego KOD-u Makarego Wiskirskiego zabrzmieli zgodnym dwugłosem odpowiadając na mnożące się po 15 października pytanie: co dalej z KOD-em, czy nie stracił racji bytu?

Nie stracił! Bo ideą ruchu jest stać na straży demokracji, bez względu na to, kto aktualnie rządzi. Tym bardziej, że władza deprawuje… Poza tym to KOD był inicjatorem i głównym organizatorem trudnej do przecenienia akcji Obywatelskiej Kontroli Wyborów. To było prawdziwe pospolite ruszenie i KOD doskonale się sprawdził. Przed nami wybory samorządowe i te do parlamentu europejskiego, roboty więc będzie huk. A ja dodam od siebie, bo zgadzam się z Makarym, choć on nie lubi słowa edukacja, że naszą, KOD-u powinnością jest budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Bo kto wie, jakby wyglądał wynik ostatnich wyborów, gdyby nie ukształtowane na ulicach jego zręby?

Jednak człowiek, nawet KOD-er, nie samą pracą żyje. Tym bardziej, gdy świętuje jubileusz 8-lecia istnienia ruchu. Były więc pogwarki, szampan, zakąski i obowiązkowy tort. Była też muzyka: przyjaciel KOD-u, były poseł Nowoczesnej, Michał Stasiński (przy wsparciu Tomasza Pacanowskiego) grając na gitarze, zaintonował utwór „Kocham wolność” Chłopców z Placu Broni, co ochoczo podchwyciła cała sala. Potem jeszcze wspólnie odśpiewaliśmy m.in. utwór Wojtka Waglewskiego ze znamiennym fragmentem: „Choć mało rozumiem, a dzwony fałszywe, coś mówi mi, że jeszcze wszystko będzie możliwe”. „Niech stanie się tak…”, pozwolę sobie sparafrazować tytuł utworu.

PS. Podobno nazajutrz były poseł – gitarzysta zadzwonił do Karola i przyznał, że idąc do KOD-u myślał o tym, jak o typowym występie na akademii. Tymczasem, zamiast ceremonialnej sztywności, spotkał ludzi, którzy dobrze się bawią. Bo znają się i dogadują. W działaniu i w świętowaniu. – Co tworzy wyjątkową, przyjazną atmosferę – zauważył artysta i wyraźnie poruszony zadeklarował, że gotów jest stawić się na każde wezwanie, bo w bydgoskim KOD-zie człowiek czuje się jak w rodzinie.

A nie mówiłam!

KATARZYNA KABACIŃSKA

Fot. ANNA DEPTUŁA

Podobne artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Pozostańmy w kontakcie

255FaniLubię
523SubskrybującySubskrybuj
- Advertisement -spot_img

Ostatnio dodane