Dlaczego właśnie teraz postanowiłam pochwalić się, że Wielkanoc 2021 roku spędziłam wraz z rodziną w nadmorskiej wsi Kopalino? Dla tych, którzy z uwagą śledzą kalendarium wydarzeń w Polsce, odpowiedź jest oczywistą oczywistością. A posłużenie się słynnym cytatem złotoustego prezesa tylko przypieczętowuje PiS-owskie podglebie całej sprawy. Wieś Kopalino pojawiła się bowiem w kontekście gorącego newsa, jakim jest wstępna decyzja o budowie z Amerykanami elektrowni jądrowej w Polsce.
Wprawdzie nic jeszcze nie jest przesądzone, ale wybór lokalizacji dla pierwszej naszej inwestycji tego typu poprzedziły lata żmudnych badań prowadzonych w ponad 90 miejscach na terenie całego kraju. Ale chyba nie jest przypadkiem, że wybrano teren Kopalino-Lubiatowo w gminie Choczewo oddalony niespełna 20 kilometrów od Żarnowca, gdzie jeszcze za czasów PRL-u próbowano zmierzyć się z tematem. Okolice te mają podobne parametry, jakie są brane pod uwagę przy planowaniu budowy obiektu produkującego energię jądrową. Co nie oznacza jednak, że z tych wyjątkowo spokojnych i urokliwych miejsc nie idzie w świat donośny sprzeciw „Nie dla atomu” mieszkańców, którzy żyli dotąd z turystyki.
Warto podkreślić, że wśród nich są nie tylko tubylcy, bo uwagę przykuwa, doskonale skądinąd znane, nazwisko Obajtek. Raz chodzi o leśnika Bartłomieja, raz o Daniela – tego od Orlenu i choć informacje są czasem sprzeczne w ustalaniu, co należy do którego z braci, wszystko zostaje w rodzinie. I nie zmienia to faktu, że panowie są właścicielami ziemi na terenach, gdzie w 2026 roku ruszyć ma budowa pierwszego reaktora polskiej elektrowni jądrowej. Przypadek? Nie mam pojęcia, ale przyznaję – zastrzygłam uszami, gdy któryś z opozycyjnych polityków na wieść o lokalizacji przedsięwzięcia, pozwolił sobie na uwagę, że warto by było kupić ziemię w gminie Choczewo. Ja sobie nie pozwolę, zapytam tylko: a jak ktoś już tam ziemię ma, to co?
Nie wybiegając w atomową przyszłość wsi Kopalino, przyznaję, że – póki co – miejscowość kusi brakiem tłumów przelewających się wśród tandetnych straganów oraz bliskością morza, bo do plaży w Lubiatowie jest około 2,5 km. Rodzinka z przyjemnością serwowała sobie codziennie taki spacer przez las, ale ja, pooperacyjna rekonwalescentka byłam nad morze dowożona. Wynagradzał mi to jednak widok mijanego po drodze, reprezentacyjnego trzeba przyznać, hotelu „Szlacheckie Gniazdo”, którego pretensjonalna nazwa może oddawać herbowe tęsknoty zwykłego obywatela. Na ten przykład z Pcimia, według różnych źródeł bowiem jego właścicielem jest któryś z braci Obajtków, a może i obaj panowie. Szlachectwo, jak wiadomo zobowiązuje, zatem nie może dziwić, że teren gdzie znajdują się domki letniskowe do wynajęcia prezesa Orlenu nazwano Szlachecką Osadą. Ot, taka słabość…
Wielkanoc` 2021 była, przynajmniej w Kopalinie, paskudnie zimna. Wiało i padało, na moment samochody oblepił mokry śnieg. Ratowaliśmy się więc gorącą herbatą, grzanym winem i emocjonującymi rozgrywkami planszowymi. A latyfundia braci Obajtków, nawet bez wizji elektrowni jądrowej, rozpalały wyobraźnię… W każdym razie moją. I już nie wiem czy to wielkanocny zając puszczał do mnie oko, czy też niechcący trafiłam w samo jądro gorączki złota „Made in Poland”.