9.8 C
Bydgoszcz
poniedziałek, 14 października, 2024
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

…KATARZYNY KABACIŃSKIEJ: W co gra MARSZAŁEK OPIESZAŁEK?

   Nikt nie lubi być wodzony za nos, a taką ryzykowną grę z koalicyjnym elektoratem podjęła właśnie Trzecia Droga. Co prawda od zawsze było wiadomo, jakie poglądy na liberalizację prawa aborcyjnego ma tworzące TD konserwatywne PSL i Polska 2050, więc można było przewidzieć, że – prędzej czy później – w Koalicji 15 października zacznie zgrzytać. I choć marszałek Sejmu, pan Hołownia wyprowadzeniem prac nad pakietem ustaw na spokojne, pozakampanijne wody tłumaczył przesunięcie debaty o aborcji z 6.03. na 11 kwietnia br., to swą decyzją zgrzyty wewnątrz koalicji tylko przyspieszył.

Złotousta, jak zazwyczaj, argumentacja marszałka mało kogo bowiem przekonała, a posłanki Nowej Lewicy wręcz rozsierdziła. W stronę Szymona Hołowni – lidera partii, jakby nie było, koalicyjnej, posypały się oskarżenia, że zasłanianie się wyborami samorządowymi to tylko pretekst, by niewygodne dla Trzeciej Drogi procedowanie odłożyć w czasie, a może „na świętego Nigdy”, jak mawia przysłowie. – Bo nigdy nie ma dobrego momentu na dyskusję o prawach kobiet! – zgodnie grzmiały z mównicy lewicowe polityczki, przypominając, że odebranie Polkom prawa do aborcji wyprowadziło tłumy kobiet na ulice, a obietnica liberalizacji restrykcyjnych zapisów „made in Trybunał Konstytucyjny” zaprowadziła je do urn wyborczych.

Przekonanie, że to kobiety przechyliły szalę zwycięstwa na stronę koalicji 15 października jest powszechne i przypominane przy każdej okazji. Również podczas pełnego emocji starcia na środowym posiedzeniu sejmu i – co ciekawe – argument ten pojawiał się po obu stronach wewnątrzkoalicyjnej wymiany zdań. Hołownia zapewniał, że to ze względu na szacunek dla Polek chce debaty o ich prawach w możliwie najlepszych warunkach. Poza tym intencją TD jest na końcu oddanie głosu narodowi, by w referendum rozstrzygnął się kształt prawa aborcyjnego.

Dla mnie wygląda to na bezprzykładne pomieszanie naiwności z wyrachowaniem. Wszyscy bowiem mamy świadomość, że w Polsce debata o aborcji, bez względu na to czy trwa kampania wyborcza, czy też leniwa kanikuła, zawsze osiąga temperaturę wrzenia. A że pan Hołownia na konferencjach prasowych lubi cudze (i dalekie od własnych!) opinie określać mianem „opowieści z mchu i paproci”, tak i ja między bajki pozwalam sobie włożyć jego wiarę w spokojną, merytoryczną dyskusję o aborcji. Szybko bowiem okazało się, iż marszałek dążył (i drążył), aby wszystkie partie Koalicji 15 października zobowiązały się przyjąć w pierwszym czytaniu wszystkie projekty ustaw. Przewidywał, że inaczej propozycja TD „stanu przejściowego”, czyli ponownego wejścia w zgniły kompromis polegnie? A tak speckomisja zajmie się czterema projektami, zresztą na końcu brzemię odpowiedzialności za aborcyjny finisz spocznie – co za ulga! – na barkach tych, którzy wezmą udział w referendum, a nie tych, którzy je rozpisali. Albo na barkach prezydenta, jeśli zgłosi veto.

Jednak źródło konfliktu wewnątrz Koalicji 15 października nie zniknie, bo tkwi właśnie w projekcie Trzeciej Drogi, który zakłada dojście do referendum poprzez etap powrotu do tzw. kompromisu aborcyjnego z 1993 roku. Na co w żadnym razie nie chcą się zgodzić progresywne polityczki, obawiając się – chyba nie bezzasadnie – zamurowania na długie lata w stanie prawnym sprzed osławionego wyroku TK Julii Przyłębskiej. A to dla światłych, dobrze wykształconych i świadomych Polek jest niewybaczalnym krokiem wstecz wobec cywilizowanego świata, skąd już prosta droga do dusznego, ale za to swojskiego, ciemnogrodu.

To oczywiste, że gdy mowa o prawie aborcyjnym pierwszoplanowe role grają kobiety. Ale spójrzmy jednocześnie na wiek grupy wyborców, która 15 października stała się „języczkiem u wagi”. Każdy, kto pamięta tamte ogromne nocne (!) kolejki do lokali wyborczych wie, że chodzi o młodzież i to płci obojga. To właśnie najmłodszym wyborcom zawdzięczamy „cud nad urną”, gdyż, jak podkreśla prof. Przemysław Sadura, elektorat tej grupy wiekowej zwiększył się najbardziej, bo niemal o połowę!

Na koniec przyznam się do osobistej satysfakcji. W czasie masowych protestów po barbarzyńskim wyroku TK JP pisałam: „Rząd w swej bezobjawowej mądrości nie dostrzega, że tak tworzy się lista przyszłych wyborców. Bynajmniej nie tej władzy Bo wierzę, że ganiana po ulicach, ciągana do policyjnych aut, zamykana na dołku młodzież zapamięta każde kryterium uliczne, w którym teraz uczestniczy. I weźmie odwet!” Młodzi (płci obojga) nie zawiedli, ale teraz domagają się działań obiecanych w kampanii. Chcą, by traktować ich poważnie. Na miejscu Koalicji 15 października wzięłabym to sobie do serca.

Podobne artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Pozostańmy w kontakcie

253FaniLubię
508SubskrybującySubskrybuj
- Advertisement -spot_img

Ostatnio dodane