-0.8 C
Bydgoszcz
poniedziałek, 20 stycznia, 2025
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

Okiem JURKA LISIECKIEGO na… Bitwę Warszawską 1920 r. CUD czy ZBIOROWA HALUCYNACJA?

      Z biegiem lat cichną spory o to, kto był autorem wielkiego zwycięstwa w osiemnastej – jak twierdzą historycy – wielkiej światowej bitwie: Wojsko Polskie i geniusz jego wodza marszałka Józefa Piłsudskiego, patronka Warszawy Matka Boska Łaskawa, czy może jedno i drugie.

O Wielkim Cudzie nad Wisłą przez dziesiątki lat trwała zmowa milczenia – stwierdził św. Jan Paweł II podczas homilii wygłoszonej na warszawskiej Pradze. To prawda. Z wielu powodów przemilczano potwierdzony przez tysiące świadków fakt dwukrotnego ukazania się Bogurodzicy 14 i 15 sierpnia 1920 r., w czasie walk o Ossów i Wólkę Radzymińską.

Światło na tę niesamowitą historię rzuca monograficzna, rzetelnie udokumentowana praca autorstwa Ewy J.P. Storożyńskiej oraz ks. dr. Józefa Marii Bartnika SJ Matka Boża Łaskawa a cud nad Wisłą wydana w 2020 r. przez Wydawnictwo AA s.c. w Krakowie.

Według autorów, ta historia nie zaczyna się w 1920 r., lecz 300 lat wcześniej, gdy król Władysław IV Waza sprowadził do Polski pijarów. Jeden z nich, ks. Hiacynt Orselli został delegowany przez zakon do utworzenia w Polsce sieci szkół. Wizyta na Jasnej Górze wywarła na nim takie wrażenie, że zlecił królewskiemu malarzowi namalowanie obrazu, który miał zdobyć serca warszawiaków. Jako wzór przedstawił rycinę Madonny Łaskawej ze strzałami, czczonej we włoskiej prowincji Emilia Romania jako niezawodnej wybawicielki od zarazy. Prezentacja tego obrazu ludowi stolicy odbyła się 24 marca 1651 r. w świątyni przy ul. Długiej.

Minęło kilka miesięcy, a Królestwo Polskie zaczęła dziesiątkować dżuma. Magistrat Warszawy zdecydował się oficjalnie powierzyć stolicę Madonnie ze strzałami, a jej obraz przemierzał miasto wzdłuż murów obronnych. Epidemia w mieście wygasła, a wdzięczny magistrat obrał Madonnę Łaskawą patronką Warszawy. Kult Maryi szerzył się, a jego średniowiecznym finałem była uroczysta intronizacja Bogurodzicy na tronie Rzeczypospolitej Obojga Narodów dokonana 1 kwietnia 1656 r. przez króla Jana II Kazimierza w lwowskiej katedrze przed obrazem Maryi Łaskawej.

Wróćmy do roku 1920. W sobotę 14 sierpnia 1920 r. 25 letni porucznik Stefan Pogonowski, żołnierz z sześcioletnim stażem jest na czele batalionu, czeka w Kątach Węglowskich koło Radzymina, ubezpieczając spodziewany przemarsz polskich oddziałów. 15 sierpnia o 1 w nocy, wbrew otrzymanym rozkazom uderza samowolnie na Wólkę Radzymińską. Groziła mu za to kara śmierci. Zaskoczeni bolszewicy rzucili się do panicznej ucieczki, ale porucznik Pogonowski zginął.

Historycy są zgodni, że Pogonowski swoim szaleńczym atakiem zapoczątkował zwycięstwo polskiej 10. Dywizji i 1. Armii na przyczółku warszawskim. Jednak, według wielu naocznych świadków, do walki z bolszewikami włączyła się Matka Boża Łaskawa. Tak opowiadali wzięci do niewoli bolszewiccy jeńcy oraz mieszkańcy okolicznych wsi. Według tych relacji pojawiła się wysoko na niebie w świetlistej aureoli. W jednej dłoni trzymała tarczę, od której odbijały się wystrzeliwane w kierunku Polaków pociski, po czym powracały, by eksplodować na pozycjach krasnoarmiejców. Poły jej granatowego płaszcza unosiły się zasłaniając Warszawę.

Grozę zjawiska potęgowała asysta skrzydlatych, zakutych w stalowe zbroje konnych rycerzy gotujących się do ataku. Na ten widok śmiertelnie przerażeni bolszewicy w panice rejterowali z pola walki i szukali schronienia u mieszkańców okolicznych wsi. Ci z kolei świadczyli później, że uciekinierzy byli w szoku. To samo zeznawała większość z około 60 tysięcy jeńców wziętych przez Polaków do niewoli.

Kluczowe dla tej historii jest pytanie, dlaczego polski episkopat nie wszczął postępowania kanonicznego o uznanie cudu. Było to nie do przyjęcia dla Ministerstwa Spraw Wojskowych i polityków należących do lóż masońskich, bo oznaczało uznanie istnienia Boga i jego wpływu na los tamtej wojny. No i co to za armia, która potrzebuje boskiego wsparcia? Podjęto odpowiednie kroki i sprawa znalazła się na indeksie w prasie i książkach. Do tego stopnia, że wydana w 1936 r. ulotka przeznaczona dla kółek różańcowych musiała pójść na przemiał…

W PRL od 1945 r. obowiązywał zakaz wznawiania publikacji dokumentujących wojnę z bolszewikami. Wszystkie biblioteki, od uniwersyteckich po osiedlowe, otrzymały spisy książek do pilnego usunięcia ze zbiorów. Początkowo lista zawierała 1682 pozycje. W latach 1952-1953 na indeks trafiło kolejnych 818 tytułów. Do końca istnienia PRL liczba proskrybowanych publikacji doszła do pięciu tysięcy. Na początku lat 50. władze komunistyczne zdobyły się na kolejny haniebny czyn: Główny Zarząd Polityczny Ludowego Wojska Polskiego zmusił polskie muzea do oddania Sowietom wszystkich wojennych trofeów zdobytych w 1920 r., także sztandarów, łamiąc prawo międzynarodowe.

Na Bitwie Warszawskiej nie kończy się ingerencja Maryi w dzieje Warszawy i Polski. Według E.W. Papisa, autora książki Spotkania z Matką Bożą w Warszawie na Siekierkach 1903 – 2003, (Warszawa 2003), Matka Boża Łaskawa zjawiła się 6 maja 1943 r. w podwarszawskiej osadzie Siekierki i wezwała naród do modlitwy oraz nawrócenia. Najciekawszym jednak opisem w książce Storożyńskiej i Bartnika jest interwencja Maryi u marszałka Koniewa, dowódcy Frontu Ukraińskiego.

W styczniu 1945 r. marszałek zatrzymał swoją armię pod Częstochową, by przegrupować wojska. Zajął kwaterę i przy stole zasłanym mapami opracowywał plany strategiczne. Wtem pojawiła się przed nim kobieta ubrana na czarno i zwróciła się go niego po rosyjsku: – Natychmiast rozpocznij ofensywę na Częstochowę. I wyszła. Zaskoczony marszałek do wartowników: – Gdzie jest ta kobieta, która stąd wyszła? – Nie było tu żadnej kobiety – odparli wartownicy. Marszałek wydał rozkaz ataku na Częstochowę i jego armia zajęła ją 16 stycznia 1945 r. bez jednego wystrzału. Radziecki wywiad poinformował marszałka, że Niemcy zaminowali klasztorne wzgórze przy pomocy bomb lotniczych.

Lejtnant Alosza Kapustin, student Leningradzkiej Politechniki odnalazł i odłączył zapalnik, a żołnierze wraz z paulinami wygrzebali około 200 bomb różnego kalibru. 24 stycznia 1945 r. marszałek ze sztabem wkroczyli do jasnogórskiego sanktuarium. Stanąwszy przed obrazem marszałek powiedział: – To ona była u mnie tamtego dnia. Pokłonił się nisko i wyszedł. A to wszystko poświadczyli później radzieccy oficerowie i paulini.

JERZY LISIECKI

Obraz Juliusza Kossaka: Cud nad Wisłą.Bitwa Warszawska

Podobne artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Pozostańmy w kontakcie

255FaniLubię
524SubskrybującySubskrybuj
- Advertisement -spot_img

Ostatnio dodane