NIC TO…
cichnie dzień
przemawia do mnie czarnymi klawiszami
– z prochu powstałeś to i noc z tobą –
może smutek zejdzie zboczem prosto w cień
i zaśnie aż do jutra
gdy John lub Bob położą dłonie na białych
przywołując poplamione słońce
ale to nic
czerwień nad horyzontem zwiodła mnie
jak amarantowa kokarda we włosach
dobrze że cisza nam nie przeszkadza
bo w końcu i tak się ktoś odezwie pierwszy
– nie patrz jakby mnie nigdy nie było –
nagły podmuch rozdziera mnie na dwoje
i szybuję w przeciwne strony
ale to nic
dom na wzgórzu
fale załamujące ręce nad biednymi mewami
kurz podniesiony spod kół
– słowa mój drogi to tylko słowa –
może i nie znaczą więcej niż litery
na piasku gdy odpływ zwija fale
tracę świadomość
JULO RAFELD