3 C
Bydgoszcz
czwartek, 5 grudnia, 2024
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

Jurka Lisieckiego: POŻEGNANIE PRIMABALERINY

14 kwietnia zmarła Anna Rutkowska, primabalerina bydgoskiej opery. Miała 78 lat. Tańczyła na bydgoskiej scenie w latach 1962-1984. Tytułem primabaleriny została uhonorowana w 1979 r. za kreację, stworzoną w balecie Rodiona Szczedrina Anna Karenina.

Zaczynała jako chórzystka w bydgoskim Domu Harcerza, ale szybko przeniosła się z chóru na salę baletową, a z niej do działającego przy operze Studia Baletowego prowadzonego przez Ninę Modzelewską. Talent i pracowitość pozwoliły jej zdać egzamin weryfikacyjny i szybko piąć się po szczeblach kariery. Choreografowie powierzali jej coraz poważniejsze role. M.in. zatańczyła Królową Podziemia w Baśni o kamiennym kwiecie S. Prokofiewa (1970), Odettę i Odylię w Jeziorze łabędzim P. Czajkowskiego (1972) i tytułową bohaterkę w balecie B. Pawłowskiego Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków. (1975)

Zbierała znakomite recenzje, ale wszystkie poprzednie role przyćmiła wspaniałą, dramatyczną główną rolą w balecie Szczedrina Anna Karenina według powieści Lwa Tołstoja, w znakomitej choreografii Krystyny Gruszkówny. Popisała się tam całym swoim scenicznym doświadczeniem, warsztatową maestrią i artystycznym talentem. – Odnosi się wrażenie, że to, co Kareninę spotyka, było i jest jej przeznaczeniem, którego nie mogła uniknąć – napisał Jan Berski na łamach „Kultury”.

Później wciąż potwierdzała swoją wysoką pozycję w zespole. Jako Turkusowa Wieszczka w Pinokiu J. Szajny-Lewandowskiego (1979), tytułowa Królewna Śnieżka w balecie B. Pawłowskiego (1983), Lilia w Dzwonnikach z Notre Dame C. Pugni (1983) i Matka Peera w Peer Gyncie E. Griega (1984). Błyszczała także w scenach baletowych oper, operetek i musicali.

Zdaniem wielu krytyków, w jej zasięgu były nie tylko polskie sceny baletowe, ale i europejskie, jednak odrzucała wszystkie propozycje. – Tutaj się urodziłam i wychowałam, tu odnosiłam pierwsze sukcesy. Lubię to miasto i moją publiczność. Dlatego o owych propozycjach mówiłam mężowi zawsze po…ich odrzuceniu – powiedziała w wywiadzie Zdzisławowi Prussowi. A jej mąż Marek, znany bydgoski fotografik wspierał ją, wyręczając w domowych pracach i opiekując się dwojgiem dzieci.

Cechowała Annę Rutkowską nie za często spotykana w tym zawodzie, sympatia i koleżeńskość dla początkujących. Kochali ją adepci, kochali choreografowie, kochała scena i – co najważniejsze – kochała ją publiczność. Kiedy wraz z Olą Mioduską odwiedzaliśmy Anię i Marka na ich działce w myślęcińskim Zamczysku, żadne z nich nie dawało odczuć, że uważa się za gwiazdę. A bez wątpienia byli gwiazdami w swoich zawodach.

Pogrzeb Anny Rutkowskiej odbędzie się w piątek 22 kwietnia br. o godz. 10:00 na cmentarzu przy ul. Kardynała Stefana Wyszyńskiego (Bielawki). Św. Augustyn powiedział: – Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieli, co z tobą zrobić. Moim zdaniem, aniołowie będą teraz mieli znakomitą korepetytorkę. Do zobaczenia Aniu…

JERZY LISIECKI

Podobne artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Pozostańmy w kontakcie

255FaniLubię
514SubskrybującySubskrybuj
- Advertisement -spot_img

Ostatnio dodane