Wojna w Ukrainie to dramat tysięcy rodzin. Milionów dzieci. – Takie dzielne – myślimy o małych Ukraińcach .- Takie silne…
Pamiętajmy jednak, że to już nie są beztroskie maleństwa. Te dzieci widziały na własne oczy to, co my obserwujemy jedynie na ekranie telewizora. W jednej chwili runęło ich beztroskie dzieciństwo. Obraz pokoju pełnego zabawek, zabawy w berka, czy śmiechu podczas rodzinnego obiadu. Wszystko to zniknęło, zmiecione siłą wybuchów, zgłuszone dźwiękiem syren alarmowych.
Jak silne muszą być emocje, aby małe nóżki mogły przedreptać kilkanaście kilometrów? Aby nie czuć, że jest zimno, że chce się siusiu, a brzuszek dawno nie jadł? Ich „dzielność” wynika z ekstremalnego poziomu emocji, a ten wzrasta, kiedy młody organizm przechodzi w tryb działania, Za wszelką cenę. Kiedy to, co dziecko „czuję” zostaje czasowo stłumione. Nadal jednak zmysły rejestrują: obrazy, dźwięki, zapachy. W nich, już zawsze, wojna będzie do dziecka wracać. We śnie, w czasie zabawy, podczas jazdy na rowerku. Gdy przeleci samolot lub przejedzie karetka.
Waga tych doświadczeń i siła emocji, potrafią przytłoczyć. Trudno znaleźć słowa, łzy płyną same. To naturalne. Zrozumiałe. Ludzkie. Chciałoby się zabrać dziecku choć kawałek tego cierpienia, wymazać wspomnienia. Jak małym Ukaińcom pomóc? Czy w ogóle można pomóc?
W obliczu wielkiego zła, gdy jeden człowiek wyrządza drugiemu niewyobrażalną krzywdę, to zarazem tylko drugi człowiek może przywrócić dziecku – ofiarze wojny – poczucie bezpieczeństwa. Najważniejsze jest zadbanie o potrzeby dziecka. Mogą się one różnić od tego, co sami założyliśmy, pamiętajmy więc o dużej dozie tolerancji i akceptacji dla nietypowych zachowań dzieci, które przeszły wojenną traumę.
Może minąć wiele godzin, czasem dni, by poziom stresu u dziecka zaczął opadać. Aby brzuszek malucha przypomniał sobie, że jest głodny a pęcherz zasygnalizował, że czas na siusiu. Bądźmy więc nienachalni i podchodźmy ze spokojem do różnych reakcji dziecka. Zadbajmy też o jego bliskich, bo oni są lustrami, w których przeglądają się dzieci. Pamiętajmy, że jako osoby obce, również możemy budzić niepokój, nieufność i jest to całkowicie zrozumiałe. Każde dziecko będzie inaczej adaptowało się do nowej sytuacji, otwierało się na nowe osoby. Nasze gesty, działania, np. chęć przytulenia, mogą budzić lęk, ale może też być wprost przeciwnie.
Równie trudne do przewidzenia mogą być emocje i reakcje dziecka, które widziało wojnę. Mogą pojawić się każde! Smutek, złość.. Albo: śmiech, radość, chęć zabawy. To wszystko jest o.k. W zupełnie nowej sytuacji, kiedy nie wiemy, jak będzie wyglądało życie dziecka i jego bliskich za tydzień czy miesiąc, powolne dawkowanie rytmu dnia pomoże mu oswoić nową codzienność. Odbudowywanie u dziecka świadomości, że samo potrafi sobie poradzić, że ma, choć tylko do pewnego stopnia, wpływ na swoje życie też trochę potrwa.
Stworzenie warunków do swobodnej ekspresji: rysowania, dostępu do bajek, zabawek czy książeczek, będzie nieocenione. Zabawa pozwoli dziecku zapanować nad rzeczywistością, wyrazić emocje, pragnienia, pomożę mu też w odzyskaniu równowagi. W czasie zabawy można tak kierunkować jej przebieg, by rozwijać dziecięce poczucie sprawstwa. Proponujmy, zamiast narzucać. Dajmy dziecku wybór. Uszanujmy jego kulturowe nawyki, okażmy mu swoją ciekawość. Ulubione danie, piosenka, książeczka, choć mogą uruchomić łzy i przywołać wspomnienia, zbliżą nas do siebie.
W wielu szkołach wiszą na korytarzach dziecięce prace z podpisami w języku ukraińskim. Polskie dzieci uczą się słów i zwrotów, których będą używać w kontakcie z nowymi kolegami. Na bliższy kontakt przyjdzie czas, najpierw dni małych uchodźców będą musiały nabrać rytmu.
To pierwsze pomaganie jest często – po prostu – intuicyjne. Intuicyjnie kładziemy rękę na czyimś ramieniu. Intuicyjnie milczymy. Intuicyjnie płaczemy. Nie bójmy się łez. Nie bójmy się emocji. To właśnie te tłumione odkładają się ranami w sercu.
Psycholog DARIA JAWORSKA zajmuje się diagnozą i terapią zaburzeń rozwojowych, pracuje z dziećmi z zaburzeniami emocjonalnymi oraz zaburzeniami zachowania